niedziela, 18 sierpnia 2013

Domowa produkcja


Witajcie po krótkiej przerwie. Jakoś tak ostatnio totalnie odpłynęłam ze świata blogowego. Swoją chwilową nieobecność usprawiedliwiam tym, że każdą wolną chwilę przed i po pracy staram się spędzać na wycieczkach rowerowych wśród pól i łąk lub z książką na tarasie. Ostatnio pochłonęła mnie też produkcja przetworów, które robię pierwszy raz w życiu...WOW!:D Wcześniej podglądałam tylko jak robiła je moja babcia i mama a teraz sama próbuję swoich sił. Tak więc konfitury na zimowe dni już są...jeszcze myślę o ogórkach i suszonych warzywach. Czekam także na malinki które powoli czerwienią się na krzaczkach w ogródku, bo nie ma to jak soczek z malin na zimowe wieczory.


Ostatnio, gdy szukałam słoików na przetwory przez przypadek w kartonie znalazłam chlebak, który kupiłam wieki temu jako naszą pierwszą rzecz na wspólne mieszkanie. I tak czekał prawie cztery lata ( bo tyle już mieszkamy razem)  by w końcu stanąć dumnie na kuchennym blacie. I nawet jakoś tak fajnie zgrał się kolorystycznie z resztą kuchni...taka miła niespodzianka:)))))



Ściskam mocno i do następnego!!


jey

29 komentarzy:

  1. Jak mogłaś zapomnieć o tak pięknym chlebaku?? :) Ten rower jest przepiękny, ja jestem właśnie w trakcie poszukiwań :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana...heheee...sama się sobie dziwię:D:D Skleroza mnie dopadła już na dobre:P Powodzonka w poszukiwaniach!!
      Pozdrawiam!!!!

      Usuń
  2. hej kochana! super, że zrobiłaś swoje pierwsze własne konfitury:) ja zamierzam podziałać coś w tym tygodniu:) a chlebak?! kurka on się przez te 4 lata w pudełku marnował! przecież on jest przepiękny i taki skandynawski... cudo! :D
    rowerek wspaniały:))) ja już raniutko wsiądę na swój i doczekać się nie mogę...uwielbiam jeździć nim do pracy, choć nie ukrywam, że wolałabym jednak na wycieczkę:D
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakim cudem taki skarb chował się 4 lata po kątach? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chlebak jest rewelacyjny!!!
    Może jeszcze jakies cuda chowasz w kartonach ....

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też zniknęłam ostatnim czasu z blogowego życia ale również czerpię z tej wspanialej pogody i tych darów lata, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. wow cudowny chlebak!!!!!!!!!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, jak on mógł biedaczek tak cztery lata, sam w kartonie?! jest boski! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też jestem zadziwiona, ze ten chlebaczek 4 lata w kartonie przezimował. A taki piękny jest!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja poszperam coś w piwnicy,może znajdę podobne cudo ;-)
    A konfiturek zazdroszczę.Sama przymierzam się od paru sezonòw by coś przygotować na zimę.W rezultacie wciąż brakuje mi czasu :-) Może w tym roku...
    Pozdrawiam serdecznie
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka radość czasem z odnalezienia takiego zapomnianego... Widać gusty masz stałe, że mimo czterech lat w kartonie zgrał się idealnie z wystrojem...
    Własne dżemy i konfitury to najlepsze przypominacze letnich dni...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chlebak jak chlebak, ale rower biały, koszyczek i te zioła...to dopiero kwintesencja lata i relaksu, nic dziwnego, ze Cię wciągnęło :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny blog i przepiękne zdjęcia. Dopiero weszłam, a już mi się tu mega podoba :) Muszę podczytać trochę postów i nacieszyć oko tymi pięknymi zdjęciami!

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez bym chciala miec zapal do robienia przeyworow.. ..moze na emeryturze... Hehe

    OdpowiedzUsuń
  14. Chlebak jest bardzo ładny. Ja też w tym roku wzięłam się za domowej roboty dżem z truskawek i nie powiem, że już zostały tylko 2 słoiczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobrze, że przetrwała to oczekiwanie w całości. Pasuje doskonale!

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ma to jak rower:)A książkę jakąś szczególnie polecasz?

    OdpowiedzUsuń
  17. Pięknie ozdobione przetwory :) Mogę przybić "piątkę", bo w tym roku tez miałam swój debiut.I niedługo chyba pochwalę się na blogu haha.
    Soki z czarnej porzeczki i dżemy aż kuszą, żeby je już otworzyć;)
    Zbiory owoców, mycie, obieranie potem smażenie pochłonęły mnóstwo czasu, ale warto było! Największy komplement dostałam od mamy, że pyszniejszych nie jadła. a to już coś :))
    Jeszcze czekam na jabłka i aronię, myślę że z nimi też podziałam ;]
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  18. i tak trzymaj!!! cudny ten chlebaczek:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Alez piekny chlebak...i mam chyba podobny rowerek :)

    www.sevenwishes.eu

    OdpowiedzUsuń
  20. Pod zdobyczą z Rossmana leży i czeka wyróżnienie:)

    http://addictedtocraftsblog.blogspot.com/2013/08/zdobycz-z-rossmana.html

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny chlebak:) A można jeszcze gdzieś takie dostać?:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Chlebak piekny i rowerek rowniez....zdjecia jak zwykle zachwycaja!!!
    zostaje u Ciebie na dluzej Droga Jey i serdecznie zapraszam Cie do mojego Domu with Love
    Pozdrowienia i serdecznosci
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  23. Zazdroszcze Ci tego roweru strasznie. Tez mi sie takie cudenko marzy. Dziekuje za tytuly ksiazkowe, brzmia bardzo w moim typie.
    Tymczasem milego wypoczynku i pozdrawiam serdecznie!
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  24. chleb, masło prosta rzecz lecz wywołało u mnie głód hehe zauroczona zdjęciem nr 2. :)

    OdpowiedzUsuń