
Po świętach zostało już tylko wspomnienie i kilka dodatkowych kilogramów na wadze, ale co tam... i tak nic nie przebije tego co mamy za oknem. Biało, biało....wszędzie biało i choć uwielbiam ten kolor, jakoś bardziej pasuje mi do wnętrza niż do zewnętrza:D Siedząc tak sobie dziś w kuchni i popijając kawkę przypomniało mi się, że jeszcze nie pokazywałam Wam tej części naszego lokum a koloru białego mamy tu dość sporo. W zasadzie kuchnia miała być cała biała i taka dość minimalistyczna w założeniu oczywiście...ale jak to czasem bywa od inspiracji do realizacji jest długa droga a po drodze kilka przeszkód i jeszcze więcej kompromisów na które trzeba było się zgodzić. Główną przeszkodą były finanse, bo moje marzenia kuchenne okazały się dość kosztowne a na to nie mogliśmy sobie pozwolić, zwłaszcza teraz kiedy na budowę domku liczy się każdy grosik. Poza tym, wprowadzając się tutaj na podłodze i ścianach były już kafelki do których trzeba było dopasować całą resztę a to bywa czasem bardzo trudne. Kolor biały częściowo został na górze a na dole zastąpił go orzech pacific tabak. Nie wiem czy mi się udało czy nie, ale na nasze potrzeby kuchnia jest w sam raz a i nie wygląda najgorzej, więc przedstawiam Wam kilka migawek.



Pewnie wiele przedmiotów już znacie z poprzedniego mieszkanka ale muszę przyznać, że tutaj też się całkiem fajnie wpasowały. Jednym z nowych nabytków jest srebrna miseczka w gwiazdeczki którą uwielbiam a którą udało mi się wyszperać na antykach:D
Pozdrawiam ciepło!
jey