Witajcie Kochani. Dziś kolejny dzień leżakowania na kanapie i choć uwielbiam to robić to wolałabym bardziej z przyjemności niż z przymusu:) Serdecznie dziękuję Wam za życzenia zdrówka!:) Bardzo pomogły bo noga ma się już coraz lepiej. Jutro wracam do pracy, więc mam nadzieję że już nie spuchnie jak balon.
Ale dziś chciałam napisać o czymś innym. O czymś co bardzo mnie poruszyło i cały czas o tym myślę. Wczoraj koło godziny 23:00 pod naszym domem miało miejsce przykre zdarzenie. Przejeżdżający samochód z dość dużą prędkością potrącił kota, prawdopodobnie któregoś z tych małych podglądaczy, które od momentu wprowadzenia się stale nas odwiedzają. Nie ukrywam, że ich wizyty nie ciszą nas do końca, bo nasz ogródek strasznie przez to cierpi ale lubią tu przychodzić i nic na to nie można poradzić. Powoli przyzwyczajamy się do ich obecności, bo przecież oboje lubimy zwierzęta. Mój T. był świadkiem zdarzenia i nie mógł uwierzyć, że gościu nawet się nie zatrzymał, nie sprawdził czy zwierze potrzebuje pomocy. Takie sytuacje jak potrącenia niestety się zdarzają ale nie można pozostawać obojętnym na cierpienie zwierząt. Zadzwoniliśmy do weterynarza który ma gabinet rzut beretem od naszego domu i usłyszeliśmy, że "...on już zakończył pracę na dziś i nie ma zamiaru schodzić do gabinetu ale poleca się na przyszłość...." aż nas zamurowało!!! I to mówi osoba która wybrała zawód niosący pomoc zwierzętom a biedne kocisko nadal się męczy??? Na szczęście są weterynarze o prawdziwym sercu niosący pomoc niezależnie od godziny czy odległości jaką mają do pokonania. T. zapakował kociaka do auta i zawiózł go do naszego przyjaciela. Niestety kociaka nie udało się uratować bo miał krwotok wewnętrzny i przetrącony kręgosłup ale przynajmniej nie musiał już cierpieć i męczyć się do ostatnich chwil.
Nie potrafię zrozumieć bezczynności ludzkiej, przecież za takie zdarzenie nie trafia się do więzienia...a może powinno?....Nie trzeba lubić zwierząt ale może jakiemuś zwierzęciu uda się jeszcze pomóc i wyliże się z tego a porzucenie na poboczu na pewno nie uratuje mu życia.....
Może wymagam zbyt wiele...często człowiek nie pomoże drugiemu człowiekowi a co dopiero zwierzęciu:(
Gdzie się podziało nasze sumienie???? Strasznie to przykre......
Pozdrawiam
jey